"Jeśli otwierasz usta, słowa twoje winny być cenniejsze od milczenia"
przysłowie arabskie

piątek, 1 października 2010

Profesor Janusz Danecki w Libanie

27 marca 2010 r. w Ambasadzie RP w Libanie obyło się spotkanie Polonii Libańskiej z profesorem Januszem Daneckiem - arabistą, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego.
Rozmowa między obecnymi  dotyczyła wizerunku krajów arabskich w Polsce oraz tego, co trzeba zrobić, aby go zmienić.



- Co można zrobić, żeby zmienić negatywny wizerunek krajów arabskich w Polsce?


To problemy polityczne spowodowały, że nagle nastąpiła zmiana w ocenie krajów arabskich i to nie dotyczy tylko Polski ale i innych krajów. Widoczna staje się niechęć. Nawet na tym wieczorze literackim organizowanym przez p. Stanisława Strasburgera przeczytałem w książce niemieckiego autora p. Kleeberga, że gdy bohater wsiadł do samolotu lecącego do Bejrutu rozpoczął swą podróż od ogląda pasażerów. Ci, którzy posiadali brody wydali mu się niebezpieczni i wzbudzali obawy czy szczęśliwie doleci do Libanu. Jest taki pogląd i my nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
Dlatego my wszyscy, którzy znamy ten świat musimy go pokazywać takim jaki on jest naprawdę. Będziemy się narażać, ale trudno, musimy się z tym pogodzić. Będą nas nazywać kochanek lub kochanka Arabów - tak jak mnie co poniektórzy nazywają. I obiektywnie trzeba się do tego przyzwyczaić. Zarazem jednak trzeba przyznać, że ludzie zaczynają się już zastanawiać i korygować swoje poglądy. Powszechne przekonanie to jedna rzecz, a nasze postępowanie i opinie przez nas wypowiadane to druga.
Ja sam osobiście mam trochę inną metodę i nią się już kilku paniom z tego rejonu naraziłem, bo ja nie waham się również mówić o negatywnych zjawiskach, które się w krajach arabskich pojawiają. Pamiętam największą burę dostałem, kiedy doszło do takiej sytuacji, gdy jedna Polka musiała uciekać z Pakistanu, z którego nie chciano jej wypuścić. Została aresztowana, sytuacja nie była przyjemna. Jeden z detektywów wystąpił przed kamerami chwaląc się całą akcja pomocy w ucieczce. W tej sprawie ja również wyraziłem swoją opinie, że osoby te według prawa muzułmańskiego popełniły przestępstwo. Wystarczyło pójść na policję i załatwić formalnie. W krajach muzułmańskich istnieje przecież prawo. Nie wszystkie kobiety są zamykane i traktowane jak niewolnice, choć i takie przypadki się zdarzają.
Skoro tak źle mówi się o krajach muzułmańskich, to mówmy też o Polsce, że jest to kraj, gdzie dzieci nowonarodzone przetrzymuje się w beczkach z kapustą. Podałem ten drastyczny przykład, aby powiedzieć, że świat muzułmański jest właśnie ukazywany w takich skrajnie negatywnych i uogólniających barwach. Zakładając z góry, że jest tak źle, bo ludzie są źli.
W sprawach przekonywania Polaków do obiektywnej oceny krajów arabskich, nie możemy, poza konsekwentnym dostarczaniem prawdziwych informacji, zbyt wiele zrobić. Często osoby mieszkające na Bliskim Wschodzie nie mogą przekonać swoich rodzin i przyjaciół w Polsce. Często wiemy, że uważają Was za kobiety za niemówiące prawdy, że jesteście w Libanie szczęśliwe, wolne, niezależne i zadowolone.
Istnieje teoria, która powstała w latach czterdziestych XXo wieku, która mówi: Im propaganda polityczna jest nastawiona przeciwko przekonaniom ludzi, tym wzmacnia opór. Jeśli polskie społeczeństwo jest przekonane, że arabowie są źli i zacofani, a my będziemy się starali przekonać, że jest odwrotnie, to na pewno odniesie to wręcz przeciwny skutek. Można tylko mówić prawdę.

- Arab od czasów romantyzmu, przez ponad 150 lat w polskiej literaturze kojarzył się bardzo pozytywnie, co zmieniło to nastawienie?
Za jeden z ostatnich śladów tego romantycznego podejścia możemy uznać film „Casablanka”. Rzeczywiście po drugiej wojnie światowej następuje zmiana. Ja wiem u nas na czym to polegało. Głównym powodem był okres komunistyczny i jego jednostronnej, nachalnej propagandy. Od 1956 roku obowiązywała oficjalnie w Polsce agresywna, proarabska propaganda. Ludzie zareagowali więc odwrotnie. Bogaci turyści z krajów arabskich nie pomogli też w kształtowaniu pozytywnego wizerunku swych krajów. Po przemianach w Polce można już było o tym pisać i zwyciężyła tendencja odwrotna od obowiązującej dawniej. Antyarabskie nastawienie wzmogła jeszcze ogólnoświatowa tendencja antyislamska.
Europejska i amerykańska opinia publiczna jest proizraelska, a to automatycznie powoduje, że staje się antyarabska. Zła polityka z okresu II wojny światowej spowodowała ogromne poczucie winy w stosunku do żydów, a konsekwencje tego ponoszą państwa arabskie. Krytykowanie wszelkich akcji Izraela staje się obecnie w tych krajach antysemityzmem, a takie podejście graniczy już z paranoją i wręcz jest niedopuszczalne. Jest to poważny problem w Polsce i trudno jest znaleźć złoty środek nie krzywdzący żadnej ze stron.

- Co sprawiło, że zainteresował się Pan filologią arabską?
Zawsze interesowałem się naukami ścisłymi. Jako laureat ogólnopolskiej olimpiady chemicznej miałem zapewnione bez egzaminu miejsce na wydziale chemii uczelni wyższej. Interesowały mnie też języki, jeszcze przed maturą rozpocząłem naukę języka arabskiego. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości nadszedł moment wyboru kierunku studiów. Mieszkałem w Katowicach, ponieważ obowiązywała wtedy rejonizacja ja musiałbym iść na studia do Krakowa, a to było za blisko od mojego domu (70 km). Wybrałem więc japonistykę, która była tylko w Warszawie. Zdałem egzamin i zostałem przyjęty. Okazało się jednak, że na pierwszy rok przyjęto za dużo studentów i zaproponowano chętnym przeniesienie na inne wydziały. Ja wybrałem arabistykę. Wszedłem na ten wydział tak trochę bocznymi drzwiami chociaż ten język interesował mnie już wcześniej. Na studiach nie miałem żadnych problemów z nauką.

- Kto w latach siedemdziesiątych studiował arabistykę?
Po wojnie, w 1967 roku zainteresowanie studiami było duże. Podobnie po boomie naftowym w roku 1983. Ilekroć coś działo się na Bliskim Wschodzie to wzrastało też zainteresowanie naszym wydziałem. Po wzrostach cen ropy i napływie wielkich pieniędzy do krajów nad Zatoką na naszym wydziale mieliśmy dziesięciu kandydatów na jedno miejsce. Przychodziły osoby, które były zafascynowane światem arabskim. Nie spotykałem osób zawodowo zainteresowanych tym językiem.

- W Warszawie będzie wybudowany meczet przy nim zaś ma powstać Centrum Studiów nad Islamem, czy to pomoże we wzajemnym zrozumieniu?
Moim zdaniem raczej nie. Dlatego, że w tego rodzaju centrach ,które są autonomiczne i obowiązuje w nich bardzo zachowawczy i ortodoksyjny islamski system nauczania. Raczej starałbym się nie dopuszczać do powstawania tego typu ośrodków fundamentalistycznej propagandy islamskiej. Każda grupa wyznaniowa ma prawo do swego miejsca modlitwy. Nie można więc kwestionować samej zgody na wybudowanie meczetu w Warszawie.
W Polsce są dwa zarejestrowane stowarzyszenia muzułmańskie. Jedno to Muzułmański Związek Religijny, gromadzące muzułmanów polskich, działające od okresu międzywojennego ubiegłego wieku. Drugie - to Liga Muzułmańska, gromadząca muzułmanów napływowych, których nasze władze potraktowały jako odrębny kościół i zarejestrowały. Powstała więc sytuacja bardzo konfliktowa. Oba związki nie współpracują z sobą.

W kolejnym etapie spotkania Profesor zadał obecnym pytanie:

Czy Panie są tutaj ze względów rodzinnych lub czy Panią się podoba życie w tym kraju?

Cytaty:
Danka – Najważniejsze są dla mnie względy rodzinne.
Ula – Kraj jest świetny, ale bez ludzi.
Małgosia – Kraj jest wspaniały, z ludźmi mam bardzo dobre kontakty. Mężowi nic nie mogę zarzucić. Wakacje spędzam w Polsce, ale z ogromną przyjemnością wracam do Libanu.
Danka - Jestem tu dla rodziny. Gdybym mogła wybierać nie wiem czy byłaby to Polska czy Liban.
Małgorzata – Kraj jest wspaniały. Ludzie nie zawsze szczerzy.
Bożena – Mam wspaniałego męża, syna i córkę. Żadnych problemów rodzinnych. Mieszkam w centrum Bejrutu. W czasie trwania wojny domowej nie mieliśmy problemów z sąsiadami, wśród których są zarówno chrześcijanie jak i muzułmanie. Największy problem stanowi wszechobecność polityki. W Libanie podoba mi się tolerancja.
Ula – Mam w Polsce dwóch żonatych synów i studiującą córkę. Najmłodsza jest ze mną w Libanie. Czy Polka jest przyjmowana dobrze lub nie do rodziny libańskiej, zależy wyłącznie od jej męża.
Marzena – Niezależnie od wyznań Libańczycy nie maja do siebie dystansu i są na swój sposób zarozumiali. Jestem tu z powodów prywatnych. Ten kraj nie stwarza zbyt wielu możliwości rozwoju zawodowego.
Anka – Ten kraj mnie z początku w ogóle nie odpowiadał. Jestem tu bardziej dla polskich przyjaciółek, chociaż w Libanie żyje mi się lekko, łatwo i przyjemnie.

Pan Profesor podsumował nasze spotkanie słowami:

W Libanie to nie naród i państwo jest ważne, a specyficzna więź łącząca członków poszczególnych wspólnot religijnych. To właśnie stanowi największy problem tego kraju. Podobne problemy występują zresztą również w Afganistanie, Jemenie czy w Iraku. Dlatego na kraje islamskie nie można patrzeć z naszej polskiej perspektywy. Natomiast to co usłyszałem zaskoczyło mnie bardzo. Oczekiwałem odpowiedzi, że jednak Panie pozostają tu z powodu męża, rodziny, a kraj wymieniany będzie jako ostatni. Okazało się jednak odwrotnie. Panie związały się z tym krajem i stanowi to jeden z ważniejszych powodów pozostawania w Libanie.

Spisała: A Z-S

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz